Barbara Bańda, „Róże i róże”. To wystawa, której wernisaż zaplanowano na 29 kwietnia o godzinie 18. Wystawa będzie czynna w Mazowieckim Centrum Sztuki Współczesnej „Elektrownia”, aż do 12 czerwca. Kuratorem wystawy jest Wojciech Kozłowski.
Twórczość Basi Bańdy, po wielokroć opisywana, wymyka się jednak prostym opisom i podsumowaniom. Przez ponad 15 lat obecności w sztuce artystka idzie swoją drogą, nie zwracając uwagi na doraźności i trendy, uwodząc introwertyczną opowieścią, która wydaje się jednak uniwersalnie czytelna. Jest to bowiem malarstwo (a także rysunek, kolaż, obiekt, fotografia) od samego początku będące jednocześnie koncepcją i emocją, wolnością i pełną kontrolą, przypadkiem i perfekcyjnym założeniem. Bardzo osobiste a jednocześnie głęboko zanurzone w historii sztuki. Bańda przyzwyczaiła nas, że w jej twórczości nic nie jest na stałe.
Pierwsze prace, dzięki którym stała się rozpoznawalna, szybko zostały zakwalifikowane do obszaru „sztuki kobiecej” cokolwiek miałoby to znaczyć. Artystka bardzo mocno akcentowała w nich swoje relacje z ciałem, własnym, ale też męskim, czyniąc głównym przedmiotem obrazowania swoje własne strachy, obsesje, relacje; używając ubrań, zasłon, fragmentów tkanin – i fizjologicznie, i delikatnie.
Można było odnieść wrażenie, że Bańda nie uznaje tabu, żadnych ograniczeń w opowiadaniu o swoim oglądzie świata. A potem pojawiły się kolejne cykle, w których cielesność ciągle odgrywała ważną rolę, ale dotyczyła bardziej hybrydalnych form roślinno-ludzko-zwierzęcych. W innych odnosiła się do licznych podróży, dając nam wgląd w ich przebieg enigmatycznymi, czasem prawie że fotograficznymi scenami. A jeszcze później nastąpiło odejście od realizmu – nawet jeśli fantastycznego – w stronę abstrakcji, będącej reakcją na literaturę „grozy i niesamowitości”.
W chwili, kiedy trwa radomska wystawa, artystka kontynuuje cykl akwarel „Na obniżenie ciśnienia”, a także niewielkich obrazków, nazwanych roboczo „Witaminami”. Najnowsze prace stanowią zaś połączenie miękkich, rozlewających się form z precyzyjnie namalowanymi figurami geometrycznymi. Ten krótki, pobieżny przecież opis ma być tylko wprowadzeniem do tej sztuki, jednocześnie dekoracyjnej, ale głęboko przemyślanej i czasem wprost, czasem w bardzo zawoalowany sposób odnoszącej się do przeszłości malarstwa. Dającej przyjemność w percepcji, jednocześnie wielowarstwowej i niejednoznacznej.
Wystawa jest pierwszą tak dużą prezentacją prac artystki powstałych w latach 2006–2022. Jest retrospektywą, która przecież nie zamyka tej twórczości, pozwala jednak na wgląd w jej wielowymiarowość i bogactwo form. Tak naprawdę, znając twórczość Basi Bańdy prawie że od samego jej początku, nie mam pojęcia, co będzie dalej; wiem tylko że artystka nie oszczędzi nam kolejnych zwrotów akcji w jej świecie, w którym życie i sztuka zawiązują się w nierozerwalny splot.
Basia Bańda (ur.1980 w Zielonej Górze) – w latach 2001–2006 studiowała na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu. W 2018 r. otrzymała tytuł doktora na Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach. Od 2008 r. pracuje w Instytucie Sztuk Wizualnych na Wydziale Artystycznym Uniwersytetu Zielonogórskiego. Współpracuje z Fundacją Salony w Zielonej Górze. Mieszka w Zielonej Górze. W latach 2001–2021 miała 38 wystaw indywidualnych i brała udział w 120 wystawach zbiorowych w Polsce i za granicą. Jej prace znajdują się w wielu kolekcjach publicznych i prywatnych.
Autor – Wojciech Kozłowski