2.3 C
Pionki
wtorek, 13 maja, 2025
spot_img

Rok stracony, czyli cisza po zmianie – opinia

Popularne

spot_img

Za dwa tygodnie minie dokładnie rok od chwili, gdy Łukasz Miśkiewicz objął urząd burmistrza Pionek. Rok – wydawałoby się – wystarczająco długi czas, by widać było choćby ślady zmiany, iskry nadziei, cokolwiek, co pozwoliłoby mieszkańcom uwierzyć, że nowy włodarz przyszedł z planem i wolą działania. Niestety, jedyne co słychać to… cisza. A raczej pustka, bo nawet ta cisza mogłaby nieść jakiś sens. Tymczasem wygląda na to, że burmistrz Miśkiewicz po prostu stracił rok.

Gdyby pokusić się o bilans pierwszego roku urzędowania, byłby to rachunek wyjątkowo skromny. Brakuje spektakularnych sukcesów, ale i tych codziennych, systematycznych działań, które powoli, cegła po cegle, budują rozwój miasta. Nie ma ich. Mieszkańcy, którzy jeszcze niedawno dawali kredyt zaufania nowemu burmistrzowi, dziś pytają: czy naprawdę o to chodziło w tej zmianie?

Zamiast budować – zaczął od burzenia. Kadencję rozpoczął od zwolnień doświadczonych pracowników samorządowych, których jedyną winą, jak się wydaje, była lojalność wobec poprzedniego kierownictwa lub po prostu… kompetencje. Sprawy trafiły do sądu. Ci ludzie nie walczą już tylko o powrót do pracy. Walczą o godność. I, o ironio, wykazują przy tym więcej samorządowego doświadczenia niż burmistrz, który ich zwolnił.

Co z inwestycjami? Tu również pustka, choć nieco bardziej medialna. Budowa ulicy Kościuszki, przedstawiana jako wielki sukces nowego włodarza, to – jak się okazuje – kontynuacja działań poprzednika. Zmieniono jedynie nazwisko przypisane do projektu. PR-owa iluzja zamiast konkretu.

Kolejny temat – śmieci. W kampanii wyborczej burmistrz Miśkiewicz mówił, że zna rozwiązanie problemu. Po roku wiemy jedno: nie znał go wtedy, nie zna go dziś. Zamiast rozwiązań mamy za to kilka prób podniesienia opłat. Mieszkańcy mają prawo czuć się oszukani, bo obietnice kampanijne przestają pasować do rzeczywistości.

Afera kredytowa? Proszę bardzo. 8 milionów złotych kredytu z odroczoną spłatą na ponad 10 lat. Radni mówią „nie”, a burmistrz mówi… niewiele. Ukryta w dokumentach informacja, że część środków ma zostać przeznaczona na remont ulicy Sienkiewicza – to tylko kolejny dowód na to, że transparentność nie jest mocną stroną tej kadencji.

A skoro o transparencji mowa – trudno nie zauważyć, jak sprawnie funkcjonuje machina propagandowa w mediach społecznościowych. Każde spotkanie, każde zdjęcie, każdy gest burmistrza przedstawiany jest jako sukces niemal na miarę Nagrody Nobla. A przecież mieszkańcy widzą, że za tymi obrazkami nie idzie realna zmiana. Wierzyć w te sukcesy przestali już nawet najbardziej cierpliwi.

I jeszcze jeden element krajobrazu tej kadencji: anonimowy hejt w internecie. Skierowany przeciwko każdemu, kto ośmiela się mieć inne zdanie. Przeciwko byłym pracownikom, przeciwko radnym, przeciwko poprzednim władzom. Nie są to przypadkowe komentarze. To zorganizowany atak, którego celem nie jest dialog, lecz niszczenie.

Tak wygląda pierwszy rok rządów burmistrza Miśkiewicza. Zamiast nowej energii – stagnacja. Zamiast planu – chaos. Zamiast jednoczenia – dzielenie. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że Pionki po prostu tracą czas. Czas, którego nikt nam nie zwróci.

Powyższy tekst jest wyrazem naszej opinii, redakcyjnych obserwacji oraz blisko 20 lat obecności PIONKI24 na lokalnym rynku. Patrzymy, słuchamy, pytamy – i nie przestaniemy pytać. Bo Pionki zasługują na więcej.

Czytaj więcej

- Reklama -

Ostatnio dodane